Od 10 czerwca do 3 lipca 2011, BWA Galeria Sztuki w Olsztynie zaprasza na wystawę najnowszego projektu Doroty Podlaskiej pt. „Zagubione w tłumaczeniu”, który powstał w trakcie podróży m.in. po Finlandii, Francji, Włoszech, Korei Południowej, a także w wyniku kontaktów z obcokrajowcami mieszkającymi w Polsce. Wernisaż wystawy odbędzie się 9 czerwca o godz. 18:00.
Dorota Podlaska uzyskała dyplom z malarstwa w 1989 na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W czasie studiów związana z grupami artystycznymi Naprzód, Yach-Film, z którymi zajmowała się sztuką filmu video i tworzyła happeningi. W latach 1993–2003 tworzyła bydgoską „Wieżę Ciśnień”, będąc członkiem stowarzyszenia o tej samej nazwie. Obecnie mieszka i pracuje w Warszawie. Prace Doroty Podlaskiej podejmują najczęściej tematy dotyczące prywatnej sfery życia artystki. Ważnym wątkiem jej twórczości jest narracyjność. Jej główne medium to malarstwo figuratywne, dla którego wypracowała specyficzny sposób prezentacji. Niewielkich rozmiarów obrazy i obiekty aranżuje w instalacje. Tworzy też fotograficzne dokumentacje, akcje, interwencje w przestrzeniach, projektuje książki i wydawnictwa. Ma w swoim dorobku wystawy m.in. w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, Galerii Arsenał w Białymstoku, Galerii Łaźnia w Gdańsku, pobyty studyjne w Finlandii, Francji, Włoszech, Korei Południowej.
Pomysł na projekt „Zagubione w tłumaczeniu” przyszedł mi do głowy, kiedy japoński kolega powiedział, że „widzi literę, i probuje sobie wyobrazić, co ona znaczy“. Jak to – wyobrazic??! A jednak w niektórych kulturach alfabety sa nie tylko sposobem komunikacji ale także dziełem sztuki, pisanie jest medytacją, a pojedyńcza litera może nieśc ze sobą znaczenie. Nie jestem kaligrafką i nigdy mnie kaligrafia nie interesowała, ale zachwyca mnie uroda liter. I przygoda, którą pachną obce języki. Własciwie zainteresowanie literami pojawiło sie, kiedy zaczęłam uczyć się koreańskiego i w ramach pobytu studyjnego w Korei Południowej stworzyłam koreańska gazetę, to znaczy bardziej ją narysowałam niż napisałam. Interesują mnie tez egzotyczne kultury i cudzoziemcy, obcy, którzy decydują sie zamieszkać w Polsce i czynią nasz monogamiczny etnicznie kraj ciekawszym.
Lubię opowiadać historie, moja sztuka ma charakter narracyjny. Historie proste, kameralne, związane z moją codziennością. Ważny dla mnie jest też socjologiczny aspekt sztuki – spotkanie, relacje między ludźmi, robię więc projekty, które dają szansę na intymny kontakt z widzem. Adresatem mojej twórczości jest nie abstrakcyjna publiczność, lecz konkretny rozmówca. Postanowiłam pójść dalej w tej praktyce i stworzyć historię/książeczkę, której narrację tworzą inni, obcy. Codziennie noszę przy sobie szkicownik i proszę przypadkowo spotkanych cudzoziemców o wymyślenie kolejnego epizodu historii oraz napisanie jej w swoim ojczystym języku. Do tych krótkich tekstów, czasem tylko słów maluję ilustracje i zaczepiam inną osobę, która kontynuuje wątek. Dzięki temu żywię się wyobraźnią innych, muszę się do niej dopasować. W historii pojawiają się zaskakujące zwroty akcji, na które sama bym nie wpadła, narracja się rwie, a ja muszę ją jakoś uporządkować. Autorami wystawy/książeczki są spotykani przeze mnie ludzie, i jednocześnie odbiorcy, którzy nie znając użytych w niej języków będą musieli sami sobie stworzyć w głowach bieg wydarzeń.
Głównym tematem tej pracy jest nie sama historyjka, ale komunikacja między ludźmi posługującymi się różnymi językami, pomiędzy różnorodnymi osobowościami i temperamentami. Komunikacja na poziomie osobistym, prywatnym. Ktoś kiedyś pomieszał nam języki, i nie wiem, czy to dobrze, bo możemy się cieszyć różnorodnością i bogactwem różnych kultur, czy to źle, bo utrudnia porozumienie.
Dorota Podlaska
Zdjęcie: Dorota Podlaska „Wilk i dziewczyna”, rysunek na papierze, 2011
Więcej informacji znajdą Państwo na stronie www.bwa.olsztyn.pl